Cześć! Od dobrego roku jakoś nie idzie mi w klejeniu. Często siadam do maty i próbuję coś zrobić, ale papier mnie jakoś nie słucha. Poszukiwania modelarskiej weny prowadzą mnie często w ślepe uliczki i zamiast pomóc w jej odnalezieniu powodują skutek raczej odwrotny. Zawsze myślałem, że jak nie idzie z jednym modelem, to trzeba zacząć inny, a potem wrócić do tego pierwszego. Do tej pory działało, ale tym razem skończyło się 7 czy 8 rozgrzebanymi modelami na warsztacie. Jeden z nich udało mi się dokończyć i niniejszym zapraszam do galerii.
Bohater tej galerii, MiG-21 R, to model, który po długich walkach został niedawno dokończony. Budowę zacząłem jakoś w sierpniu 2023, krótko po nim na warsztacie pojawił się UM, który od zawsze był moim „modelarskim marzeniem”, a na dokładkę w przypływie butaprenowej euforii i z perspektywą długich jesiennych wieczorów w tle pokroiłem jeszcze słowackiego MF-a. Tak zaczął powstawać „słowiański Top Gun” jak to nazwałem. Niestety, budowanie trzech prawie identycznych modeli na raz nie okazało się lekiem na kryzys, ale raczej gwoździem do kartonowej trumny, którą sam sobie skleiłem.
Obecnie UM i MF są już prawie gotowe, muszę jedynie dokończyć 2 wyrzutnie UB-32 i 4 wyrzutnie UB-16, które będą stanowiły ich uzbrojenie. Postanowiłem je wykonać z wyciętymi otworami i wpuszczonymi do środka rurkami. Wielokrotnie już gratulowałem sobie tego cudownego pomysłu, bo zwinięcie 128 rurek skutecznie odpychało mnie od siadania do maty. Na szczęście temat jest już prawie na ukończeniu i być może wkrótce pojawią się dwie kolejne galerie.
Tyle użalania się nad sobą, teraz kilka słów na temat MiGa-21R. Na forum Konradus jest już relacja Cevy,opisał tam dokładnie wszystkie bolączki tego opracowania. Wielokrotnie rozmawialiśmy o tym podczas klejenia naszych modeli i podpisuję się obiema rękami, a nawet stopami pod tym co napisał.
Irytujące jest to,
że wydawnictwo wydając model tego samolotu nie zadało sobie trudu, żeby wpisać
w Google hasło MiG-21R i sprawdzić co wydają. Zajęło mi to kilkanaście minut, żeby
dowiedzieć, że była to nieuzbrojona maszyna rozpoznawcza o zwiększonym zasięgu
ze sprzętem do walki radioelektronicznej. Właściwie to wystarczyło wejść nastronę Muzeum Lotnictwa w Krakowie.
Jak do tego
doszło, że wydawca umieścił w zeszycie cztery wyrzutnie rakiet niekierowanych –
nie wiem. Zamiast tego powinny być dwa zbiorniki paliwa – dziękuję tu Cevie za podesłanie
wydrukowanych zbiorników (początkowo skanibalizowałem jeden z UM-a i ze starego
bis-a).
Zdaje się, że
jedyną osobą z zespołu redakcyjnego, która miała świadomość co wydają to był
autor okładki, bo na okładce się wszystko zgadza. Swoją drogą, w tle za MiGiem znajduję
się Viggen – na grupach fejsbukowych było głośno swego czasu, że to taka
nieoficjalna zapowiedź ukazania się Viggena. Raczej nie, to raczej dowód na to,
że autor okładki faktycznie wiedział co maluje i zna historię, bo polskie Migi-21
R, podczas lotów na dalekie rozpoznanie nad Bałtyk często spotykały się ze szwedzkimi,
duńskimi czy niemieckimi samolotami, które wylatywały spotkać intruzów. Tutaj ciekawy filmik na ten temat, polecam.
Ogólnie efekt
końcowy mi się podoba, chociaż popełniłem kilka błędów i pozwoliłem sobie w
końcowej fazie budowy na pójście na skróty – byle dokończyć. Poza wspomnianymi
modyfikacjami dotyczącymi podwieszeń dodałem mu rurkę Pitot’a z Master Model –
zabieg porównywalny z zatankowaniem Daewoo Tico do pełna przed sprzedażą - podnosi
wartość zestawu dwukrotnie. Ponadto elegancko zasłoniłem miejsce, gdzie było
działko. I to w sumie tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz