czwartek, 21 czerwca 2018

Relacja z budowy / Model build: Messerschmitt Me-262 A-1 Część III / Part III

Melduję się ponownie, tym razem Me-262 ma już skrzydła. Zgodnie z przewidywaniami, ich budowa kosztowała sporo pracy, ale z drugiej strony była to prawdziwa modelarska uczta. Po prostu dobrze się to kleiło.I'm back again, this time Me-262 has already wings. As I thought, building them cost a lot of work, but on the other hand it was a real pleasure to make it.

Szkielet skrzydeł to najbardziej złożone puzzle 3D z jakimi miałem do czynienia. Sam szkielet składa się z 80 elementów (+11 stelaż, który później należy oddzielić od całości). Złożenie wszystkiego w całość zajęło około 6 godzin. Cieszę się, że korzystam z laserowo wyciętych części, bo bez nich zajęłoby to znacznie więcej czasu. Efekt końcowy jest naprawdę fajny, ale podczas budowy zadawałem sobie następujące pytanie - czy szkielet rzeczywiście musiał być taki skomplikowany? Odpowiedź przyszła sama, ale o tym dalej. (Ciąg dalszy tekstu niżej).

The wings framework was the most difficult 3D puzzles I have ever done. It contains over 80 parts, and it took me about 6 hours, and it was really complicated. Thanks to laser cut frames I saved a lot of time because I didn't have to cut the parts out. I wasn't sure if it really needed to be so complicated, but later when the covering was ready I found that the framework was masterly designed, everything fit perfectly. (Scroll down to continue reading).




Rozbawił mnie jeden z fragmentów instrukcji, mianowicie: "Jeżeli chcemy wykonać klapy w pozycji "wysunięte" (...) należy pomalować na kolor wnętrza fragmenty dźwigara W21a bezpośrednio za popychaczami klap (6 miejsc po około 1mm szerokości)." ... Spędziłem właśnie 6 godzin na składaniu szkieletu skrzydeł i nie miałem już ochoty malować zebry na dźwigarze. Farby u mnie dostatek, pomalowałem całość. Dobrze wyczułem, że nie ma sensu bawienie się w odmierzanie, gdzie powinien być ów milimetrowy pasek, bo ostatecznie po doklejeniu poszycia wewnętrznego i tak prawie nic nie widać. Następnym krokiem było przygotowanie dalszych elementów, tj. poszycia skrzydeł, wnęk podwozia oraz sporej ilości drobnicy. Najwięcej czasu poświęciłem na wycięcie i wyretuszowanie zawiasów klap oraz popychaczy slotów. W dolnym poszyciu skrzydeł oraz centropłata wykonałem rowki ułatwiające zagięcie i uformowanie tych elementów na krawędzi natarcia. Jest ona bardzo ostra i myślę, że bez rowków ciężko by było uzyskać odpowiednie zagięcie. We wspomnianych elementach, przed montażem na szkielecie należało umieścić "kieszenie" popychaczy slotów oraz komory podwozia głównego. Po kilku przymiarkach i szlifowaniu postanowiłem usunąć stelaż z centralnej części szkieletu i przymierzyć wszystko razem z kadłubem. Tutaj omal nie doszło do katastrofy, ponieważ konstrukcja szkieletu po usunięciu wzmocnienia stała się bardzo wiotka (mimo usztywnienia cyjanoakrylem). Po drugiej bądź trzeciej przymiarce szkieletu z kadłubem i poszyciem centropłata tylna środkowa część dźwigara po prostu pękła (zaznaczyłem strzałką na zdjęciu) jeszcze bardziej osłabiając konstrukcję. Natychmiast wkleiłem szkielet w kadłub z nadzieją, że mimo pęknięcia będzie równo. W pewnej chwili myślałem, że już jest po modelu. Dodatkowo wklejenie szkieletu na tym etapie utrudniło naklejanie poszycia, musiałem manewrować całym modelem. Na szczęście wszystko się udało. Końcówki skrzydeł oraz popychacze slotów zostawiam na później. (Ciąg dalszy tekstu niżej).The next step after putting the wings framework together was to prepare further parts: wings covering (skin), main gear hatches and a lot of small elements being part of flaps and slats mechanisms (hinges, tracks and tracks cans). It took a lot of time to cut them out. I had to do grooves from the inside of the wings lower coverings, thanks to that I could easily bend them at the leading edges. Before I put the covering on the framework I also had to put inside tracks cans (from the inside of leading edges). After a few tryouts and sanding I decided to remove the stabilizer from the central part of the wings framework and try to fit it with the fuselage. At this moment, a disaster most occurred, because after removing the stabilizer the construction became very weak. After the second or third fitting the wings framework into the fuselage, the rear wing spar simply broke down (I marked it with an arrow). I put the framework into the fuselage and glued it. I could only hope that it was properly done and it would work. Actually I was thinking that it was over. Later it was difficult to put the upper and lower wings covering on the framework, because I had to maneuver the whole model. Fortunately, everything has succeeded. (Scroll down to continue reading).













Błąd opracowania (przesunięcie otworu w poszyciu wewnętrznym i zewnętrznym względem siebie) nie będzie widoczny po zamontowaniu oklejek pomiędzy skrzydłami, a kadłubem. (Ciąg dalszy tekstu niżej).The small bug, which I mentioned in the first part of the model build (a difference f 1.5 mm in the position of the hole on the inner and outer covering) will not be visible after putting transitions between wings and fuselage. (Scroll down to continue reading).

Na koniec chciałem podzielić się jeszcze jednym spostrzeżeniem. Kilka dni po opublikowaniu poprzedniej części relacji zaobserwowałem, że łączenie przedniej części kadłuba z sekcją kabinową nie wygląda zbyt dobrze. Klej (BCG) zasychając ściągnął karton i miejsce gdzie pod spodem jest pasek łączący delikatnie się zapadło, sam pasek łączący odbił się na poszyciu, a na samym łączeniu zrobiła się delikatna szparka. Spotkałem się już parę razy z tym zjawiskiem i muszę przyznać, że nie wiem jak nad tym zapanować (zaznaczyłem strzałką na zdjęciu). Skaza nie jest widoczna ze wszystkich stron, ale przy odpowiednim świetle i kącie spojrzenia, rzuca się w oczy i psuje mi nieco ten model. Niestety taki jest karton, popełnione błędy potrafią wyjść z opóźnieniem i są bardzo trudne, bądź niemożliwe do poprawienia. Nie będę z tym nic robił, bo zdaję sobie sprawę, że mogę tylko pogorszyć. Czas na silniki :)Finally, I would like to share one more observation. A few days after the publication of the previous post, I noticed that combination of the front part of the fuselage with the cockpit section doesn't look very good. Glue (Brand Clear Glue) shrank the paper during drying. As result the connecting stripe reflects from the inside on the covering. That's definitely a thing that should not happen. I marked it with an arrow. I have seen this phenomenon a few times and I must admit that I don't know how to control it. The scar is not visible from all sides, but with the good light and angle of view it is conspicuous. Unfortunately, this is the paper, it doesn't forgive any mistakes and they are very difficult or impossible to correct. I won't do anything with it, because I realize that it could end worse. It's time for the engines now :)


























1 komentarz:

  1. Świetnie Ci idzie muszę przyznać, również uwielbiam sklejać modele samolotów z drugiej wojny, generalnie ta tematyka mnie bardzo interesuje więc u mnie jest właśnie większość samolotów, czołgów i pojazdów z tego okresu :) Niedługo zamierzam też się wziąć za trochę nowsze czasy, zobaczymy czy coś ciekawego wpadnie mi w oko z modeli, pozdrawiam i czekam na więcej wpisów.

    OdpowiedzUsuń