Witam w kolejnej odsłonie relacji z budowy Rufe. Po zakończeniu skrzydeł zgodnie z początkowym założeniem zabrałem się za budowę silnika. Ze względu na dużą liczbę drobnych i powtarzających się części w międzyczasie powstało kilka innych elementów. Oto co udało mi się zbudować przez ostatnie dwa tygodnie.
Na początek drobnica, która w przyszłości złoży się na silnik. Każdy cylinder składa się z siedmiu elementów oraz dwóch drucianych popychaczy. To daje razem 126 części. Poezja. Poniżej posortowane elementy przygotowane do klejenia.
Po kilku dniach udało mi się skleić częściowo 14 cylindrów (bez osłon zaworów i popychaczy) oraz centralną część silnika. Jak do tej pory to wszystko. Zamierzam uzupełnić jeszcze jednostkę napędową o trochę przewodów, ale to jeszcze trochę potrwa.
Mimo, że klejenie silników lotniczych sprawia mi sporą frajdę, to duża liczba powtarzających się drobiazgów potrafi skutecznie wyhamować tempo budowy. W przerwach od klejenia cylindrów skleiłem osłonę silnika. Ten element wyszedł moim zdaniem bardzo dobrze i jestem z niego zadowolony.
Oprócz osłony silnika skleiłem także stateczniki poziome i częściowo pionowy. Podłubałem też trochę przy sterze kierunku, ale tu będzie potrzebny wytłoczony przeźroczysty klosz - osłona ogonowej lampy pozycyjnej.
Podczas wycinania elementów silnika awarii uległ mój wieloletni towarzysz zmagań z kartonem - nożyk AK-3. Pękł metalowy uchwyt na ostrze, czyniąc skalpel bezużytecznym. Musiałem przesiąść się na nowszy model - AK-5. Nowe narzędzie przeszło chrzest bojowy na szkielecie kabiny pilota, która jest już sklejona i czeka na uzupełnienie drobnicą, ale to zostawiam sobie na później.
Biedny AK-3 :( Życzę powodzenia w dalszej pracy! I mniej szkód, haha. :D
OdpowiedzUsuń