Z początkiem roku rozpocząłem budowę modelu samolotu, który z całą pewnością zasłużył na miano legendy polskiego lotnictwa. Mowa oczywiście o PZL P.11c. Będzie to model maszyny , na której podczas kampanii wrześniowej latał najskuteczniejszy polski pilot II wojny światowej - Stanisław Skalski. Nie jest to moja pierwsza przygoda z tym myśliwcem - na początku mojej przygody z modelarstwem kartonowym popełniłem "jedenastkę" autorstwa P. Mistewicza wydaną w Małym Modelarzu. Tym razem na warsztat trafia opracowanie znacznie bardziej skomplikowane - P.11c z Kartonowego Arsenału.
O tym, że nie będzie łatwo wiedziałem od samego początku. Na pierwszy ogień poszła kabina. Jej szczegółowość momentami mnie przytłaczała i nie raz musiałem dłużej zastanowić się nad tym jak to poskładać. Trzeba ściśle trzymać się wytycznych zamieszczonych w instrukcji, wszystko tu jest przemyślane i ma swoją kolejność... Na przykład spód kratownicy przykleiłem za szybko i miałem później problem z wklejeniem kilku następnych elementów do środka... :-)
Na początek szkielet kabiny. Konstrukcja kratownicy jest bardzo szczegółowo odwzorowana.
Fotel pilota, czyli jeden z moich ulubionych elementów każdego modelu samolotu. Na tym zdjęciu jeszcze bez przyklejonych pasów.
Kolejne zdjęcia przedstawiają już gotową kabinę. Nie miałem czasu ani warunków fotografować postępów na bieżąco. Szkielet wypełnił się masą drobnych detali, których klejenie przyniosło sporo frajdy i satysfakcji. Problemów przysporzyły jedynie podajniki amunicji do karabinów maszynowych umieszczonych po obu stronach kabiny. To były na prawdę trudne elementy i nie jestem z nich do końca zadowolony, mogły wyjść lepiej. Wprowadziłem kilka ulepszeń "od siebie", tzn. wywierciłem dziurki w skrzynkach do rakiet (na dole przed fotelem pilota), dodałem oprawki zegarów na tablicy przyrządów, uplastyczniłem gałki i dźwigienki poprzez nałożenie na nie kropli kleju (zbyt dużej w kilku przypadkach) oraz dodałem spust na drążku. Ostatnią, chyba najistotniejszą zmianą w stosunku do oryginalnego projektu jest zagłówek. Kompletnie nie spodobała mi się wersja zaproponowana przez autorów czyli sklejenie go z listków. Podjąłem co prawda próbę sklejenia tego w ten sposób, ale efekt nie był satysfakcjonujący. Ten element za mocno rzuca się w oczy, jest na wierzchu. Skleiłem go metodą taką jak koła, czyli w warstwy tektury nasączone cyjanoakrylem, odpowiednio wyszlifowane i pomalowane.
Jak do tej pory to wszystko, co udało mi się skleić. Teraz czas na zamknięcie kabiny. Wstępne przymiarki dobrze rokują, mam nadzieję że wkrótce będę mógł pokazać efekt.
Jejku jaka urocza kruszynka :) Bardzo ładnie dopracowane, czekam na następne elementy, chciałabym je zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńhttp://maszynyokiemdziewczyny.blogspot.com/
Dzięki! Faktycznie jest to maleństwo. Wkrótce pojawi się ciąg dalszy. P.S. maszynyokiemdziewczyny dodano do obserwowanych, fajny blog, pozdrawiam! :-)
UsuńCzy bys mugł sie postarac zeby kolejne zdjecia byle juz w marcu lub kwietniu batdzo mnie ciekawi ten samolot i chcialbym zobaczyc go juz bardziej rozbudowanego. (PS. Przepraszam za moje błedy ortografitcne itp.)
OdpowiedzUsuń