środa, 14 maja 2014

Relacja z budowy - Foka z długim nosem, czyli Focke-Wulf FW-190 D-9 (Kartonowy Arsenał 3/2011) część piąta.

Wreszcie udało mi się dokończyć skrzydła.  Zapowiadałem, że model będzie miał zamknięte klapy, ale coś mnie jednak podkusiło żeby je otworzyć. To posunięcie spowodowało, że prace nad skrzydłami znacznie się wydłużyły i skomplikowały, ale myślę że było warto. Niestety nie obyło się też bez błędów z mojej strony, ale o tym dalej.


Na początek żeberka, to była długa i żmudna robota - 10 par żeberek o różnej długości, każde z otworem w środku. Musiałem je na bieżąco sortować, bo inaczej bym się pogubił. Wycięcie i wyretuszowanie wszystkich tych elementów zajęło około 10 godzin roboty. 


Następnie wyciąłem, uformowałem i skleiłem ze sobą poszycie skrzydeł. Po przytwierdzeniu poszycia do szkieletu zabrałem się za montaż żeberek:







Jestem zadowolony z efektu, warto było się z tym babrać :-) Gdzieś po drodze skleiłem też pokrywy podwozia głównego:


Przed montażem skrzydeł do kadłuba zrobiłem jeszcze końcówki skrzydeł i wyoblenia na górnej powierzchni (osłony działek 20 mm). Te elementy po prostu mi nie wyszły. Udało mi się je uformować, ale źle je wkleiłem. Niestety ciągle nie potrafię ustrzec się popełniania głupich błędów przy prostych rzeczach.  Na domiar złego w przypadku końcówek skrzydeł zacząłem robić kolejne poprawki, które przynosiły co raz to gorsze efekty :-/








Kolejnym etapem było doklejenie skrzydeł do kadłuba. Tu wyszedł na wierzch jeszcze jeden błąd popełniony dawno temu, przy klejeniu szkieletu skrzydeł.  Zrobiłem go sugerując się tylko rysunkami montażowymi i nie zajrzałem do instrukcji, w której była informacja jak prawidłowo ustawić tylne dźwigary (oznaczone literą "B" na zdjęciu). Powinny być trochę niżej, a ja ustawiłem je równo z dolną krawędzią żeberek oznaczonych "A". Przynajmniej tak mi się wydaje, że tu popełniłem błąd.


Efektem tego błędu było pojawienie się szpar w miejscu gdzie poszycie skrzydeł styka się z kadłubem (wzdłuż czarnych linii naniesionych na zdjęcie). Nie były one duże, ale musiałem je delikatnie zaszpachlować i wyretuszować wszystko. Nie było łatwo, ale "jakoś" wyszło.


Na koniec dokleiłem przejścia kadłub-skrzydło. Tutaj bez problemów, poszło łatwo. Tyle na dzisiaj. Ciąg dalszy nastąpi, choć pewnie nieprędko.















10 komentarzy:

  1. pięknie klejony model ja na zakończeniach skrzydeł dałbym masę kleju

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Co do skrzydeł to tak je już zostawię, nie będę poprawiał końcówek.

      Usuń
  2. Ile kosztowałtem model? Kusi mnie źeby go kupić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupowałem go w Empiku, wtedy kosztował 35 zł. Obecnie jest dostępny u wydawcy i w sklepach internetowych, cena waha się w okolicach 40-45 zł. Osobiście polecam, to bardzo dobry model.

      Usuń
  3. dlaczego niektóre części przypominają plastikowe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie elementy (poza kilkoma drucikami) w tym modelu wykonane są z tektury i kartonu. Odpowiednie uformowanie, pomalowanie i impregnacja części może sprawić wrażenie, że z daleka niektóre elementy wyglądają jak z tworzywa.

      Usuń
  4. Fach robota! Jakby zero kleju.

    OdpowiedzUsuń
  5. jestem pełna podziwu dla Pańskich możliwości manualnych i cierpliwości w składaniu tych modeli

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna sprawa, nigdy nie miałem do tego talentu. Niespecjalnie wychodziło mi formowanie kartonu. Głownie sklejałem modele z plastiku np. Karaś, słynny Łoś na którego model polowałem i w końcu się udało. Największy okaz to lotniskowiec Nimitz, mega konstrukcja :) Jeśli dobrze pamiętam, kiedyś w papierowych nie było takich elementów jak luk na podwozie czy inne zagłębienia, szczeliny. Poczekam do finalnej wersji.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem pełna podziwu dla tego dzieła. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że to jest z kartonu a nie z plastiku! Bardzo mi się podoba. Czekam na efekt końcowy!

    OdpowiedzUsuń