Pod koniec stycznia zacząłem
budowę kolejnego modelu. Jest to Focke-Wulf FW-190 D-9 z Kartonowego Arsenału. Jest to wersja rozwojowa Focke-Wulf-a
190 z rzędowym silnikiem Junkersa. Zastąpienie silnika gwiazdowego rzędowym
spowodowało znaczne wydłużenie kadłuba. Dzięki tym
modyfikacjom wersja D-9 ma długi i smukły kadłub. Nic dziwnego, że zyskała
przydomek "długonosej Dory"
(niem. Langnasen Dora). Bardzo
mi się podobają te samoloty.
Kilka lat temu skleiłem FW-190A8/R8 i najwyższy już czas, żeby do kolekcji dołączyła Dora. Sturmbock kleił się bardzo dobrze, więc mam nadzieję, że i w
tym przypadku będzie to czysta przyjemność (jak do tej pory tak właśnie jest).
Opracowania nie różnią się od siebie
zbyt wiele, oczywiście nie licząc przedniej części kadłuba, która w przypadku
D-9 wygląda zupełnie inaczej. Sekcja ogonowa jest wydłużona o segment, poza tym
jest zaprojektowana tak samo jak w wersji A (podobnie jak np. kabina albo
skrzydła).
Focke Wulf FW-190 D-9 (źródło: Wikipedia)
Muszę jeszcze dodać, że model jest kapitalnie opracowany pod względem graficznym. Moim zdaniem, jeden z najlepszych jakie w życiu widziałem. Kolory są żywe i nasycone, do tego świetnie naniesione linie podziału blach, nity, zabrudzenia, otarcia...No i ten genialny kamufaż.
Tyle tytułem wstępu. Zgodnie z
instrukcją zacząłem od kabiny. Szkielet jak zwykle w KA bardzo rozbudowany,
ponadto, do czasu wklejenia skrzydeł o sztywność konstrukcji będzie dbał
kształtownik wklejony od spodu. Trochę tam nabrudziłem dobierając kolory do
retuszu, ale to i tak wszystko zniknie pod poszyciem.
Wnętrze bez fajerwerków, sklejone
w standardzie, bo i tak będzie zamknięta - nie chcę zaburzyć pięknej sylwetki
poprzez odsunięcie do tyłu osłony. Mapa włożona do mapnika też jest w
standardzie - pierwszy raz się spotkałem z tym, żeby elementem wyposażenia
kabiny była mapa :-) Tablica przyrządów wyszła tak sobie.
Prawie gotową kabinkę okleiłem
burtami, a następnie uzupełniłem jeszcze o kilka drobiazgów. Nadszedł krytyczny
moment, którego zawsze obawiam się przy modelach od A. Halińskiego - oklejenie
poszyciem kabiny. Jak zwykle przymierzałem chyba ze sto razy zanim zdecydowałem
się to skleić, ale ostatecznie poszło jak po maśle.
Przygotowałem sobie jeszcze
kolejny element poszycia przedniej części kadłuba, ale jeszcze go nie wkleiłem.
Poza tym mam sklejony także szkielet tylnej części kadłuba oraz szkielet
skrzydeł. Więcej do pokazania na dzisiaj nie mam, ciąg dalszy wkrótce. Czeka
mnie sporo gimnastyki z osłoną kadłubowych karabinów maszynowych :-)
Jakiego kleju używasz gdy na szkielet wsuwasz uprzednio uformowany element poszycia? Na pewno jakiś wolno schnący aby można było korygować ale można wiedzieć jaki w takim przypadku?
OdpowiedzUsuńButapren. Musi być nałożony tylko na jednym z elementów.
Usuń