czwartek, 1 sierpnia 2013

Relacja - Śmigłowiec Mi-2 (URN/URP) z GPM. Część pierwsza - kadłub

Przez prawie cały lipiec miałem bardzo ograniczony dostęp do Internetu, dlatego panowała tutaj cisza. Wracam na antenę z nowym materiałem czyli relacją z budowy łaciatego Mi-2 z GPM-u. Jeszcze nie wiem jaką wersję wybiorę, prawdopodobnie URN. Budowa śmigłowca jest już mocno zaawansowana, ale na bieżąco ją dokumentowałem zdjęciami (niestety nie wszystkie wyszły jak się później okazało). Na początek przedstawię najtrudniejszy etap budowy czyli zmagania z kadłubem. Zapraszam :-)


Zgadzam się w pełni z autorem modelu, że kadłub jest najtrudniejszym etapem budowy. Jest bardzo delikatny i trzeba się z nim obchodzić jak z jajkiem. Chyba jeszcze przy żadnym modelu tyle się nie napociłem przy przymierzaniu i dopasowywaniu elementów. Nie dlatego, że model jest źle spasowany, wręcz przeciwnie, wszystko gra prawie idealnie. Po prostu bałem się, żeby czegoś nie schrzanić :-) W końcu udało się zamknąć skorupkę jajeczka z zawartością w środku. Niestety wielokrotne przymierzanie pozostawiło kilka zabrudzeń na poszyciu (całe szczęście, że nie robię go w białym malowaniu :-)).

Na początek szkielet kadłuba. Elementy z zestawu laserowego pasują do siebie bardzo dobrze i znacznie przyspieszają proces budowy. Po złożeniu szkieletu solidnie nasączyłem go CA, gdyż konstrukcja jest na prawdę delikatna. Na tym etapie trzeba bardzo uważać na symetrię "jajka".





Na tym etapie budowy natknąłem się na pierwszego i jedynego do tej pory poważnego babola. Paski, będące wewnętrznymi ściankami szyb (wklejane pomiędzy poszycie zewnętrzne, a wewnętrzne) za nic w świecie nie trafiają na siebie po sklejeniu. Po wielu próbach dopasowania oraz użyciu wszystkich znanych mi wulgarnych słów paski trafiły pogniecione do śmietnika. W zastępstwie pojawiły się pancerne ściany z tektury piwnej. Rozwiązanie proste, skuteczne i mniej nerwowe. Polecam!



Pod koniec czerwca miałem przyjemność gościć w bazie lotniczej w Świdwinie na pokazach. Był tam także Mi-2, którego dokładnie obfotografowałem. Na podstawie zdjęć postanowiłem rozweselić to smutne i szare wnętrze. Co prawda nie dorobiłem uroczych dywaników w kolorze bordo, ale za to w tylnej części umieściłem czerwoną gaśnicę oraz toporek awaryjny (nazwa szczególnie przypadła mi do gustu):





Po skończeniu tylnej sekcji kadłuba okleiłem ją skorupką, która powstała z połączenia kilku pasków poszycia. W środku tylko jedna wręga:





Zanim zacząłem wyposażać kabinkę na tapetę wziąłem nosek. Wyszedłem z założenia, że nie warto na przód robić tych wszystkich detali skoro o sukcesie bądź porażce zadecyduje właśnie on. Trudny to element, bo trzeba go skleić w całości bez szkieletu, zachowując przy tym odpowiedni kształt. Bałem się tego etapu, ale muszę przyznać, że elementy są kapitalnie spasowane. Gdybym miał to kleić jeszcze raz postępowałbym znacznie odważniej :-)




Kiedy setny raz już przymierzyłem nosek do reszty i stwierdziłem, że chyba się udało, zabrałem się za wyposażenie wnętrza. Na tym etapie nie zrobiłem zbyt wielu zdjęć. Właściwie tylko efekt końcowy. Dorobiłem od siebie tapicerki na drzwiach, oraz wspaniałe klamki rodem z Syreny 105.







Wszystkim budującym ten model polecam także panoramę wnętrza Mi-2 na stronie aviateam.pl. Bardzo się przydaje, zwłaszcza przy drążkach sterowych, które to zostały pominięte na rysunkach montażowych. (Drążek drugiego pilota nie ma nawet szablonu, więc trzeba posiłkować się zdjęciami).

Tablica zegarów - wycięty laserem dziurawy kawałek kartonu o grubości 1 mm poleciał do śmietnika. Głupio to wyglądało. W zamian na każdy zegar dałem kropelkę wikolu. Efekt zadowalający :-)




Dodałem też apteczkę, której zadanie jest podobne jak to, które powierzyłem gaśnicy. Ma kontrastować z szarym wnętrzem i przyciągać uwagę gdy spojrzy się do środka.


Czas zamknąć skorupkę jajeczka. Aby poprawnie umieścić panel górny posłużyłem się pomysłem Tomasza Twardego z Konradusa. Też wkleiłem na górę kartonowy uchwyt. Bez tego byłoby bardzo trudno. Na koniec nakleiłem poszycie nad przednią szybą. To wyszło chyba najgorzej. Trochę denerwują mnie grube czarne kontury elementów, dzięki którym każde łączenie jest świetnie widoczne.







Jajko zamknięte, najtrudniejsze już za mną. Do następnego!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz