Końcówki skrzydeł Seafanga posłużyły mi jako poligon doświadczalny dla pewnej nowinki. Kiedy znalazłem kolorową folię przy okazji robienia osłony kabiny dla F-117 pomyślałem, że osłony świateł pozycyjnych na skrzydłach można zrobić z zielonej i czerwonej folii. Jako, że akurat w jestem na etapie skrzydeł Seafanga, stał się on naturalnym kandydatem do roli królika doświadczalnego :-)
Co prawda nigdy jeszcze niczego z folii nie wytłoczyłem. Do teraz posiadałem tylko teoretyczną wiedzę z tego zakresu. Zacząłem od przygotowania części i kopyta, na którym będę tłoczył:
Tak jak wspomniałem, do tłoczenia użyłem grubej czerwonej i zielonej folii. Przeznaczona jest na okładki do bindowanych dokumentów. Odcięty kawałek folii trzymałem nad zapaloną świeczką na wysokości około 20 cm. Kiedy folia zaczęła mięknąć naciągałem ją na zamontowane w imadle kopyto.
Nie mam zbyt wielu zdjęć tego procesu gdyż wszystko działo się bardzo szybko :-) Po wykonaniu kilku zielonych i kilku czerwonych osłonek wybrałem najlepsze i wkleiłem w końcówki skrzydeł. Tak to wygląda:
Oprócz końcówek skrzydeł wykonałem również przejścia kadłub-skrzydło oraz chwyt powietrza pod kadłubem.
Najpierw kilka słów o oklejkach pomiędzy kadłubem, a skrzydłami. W dwóch słowach ująłbym to tak: nie pasowały. Musiałem je rozciąć na dwie części, powiększyć nacięcia, a w przedniej dolnej części skrócić i przyciąć. Od długotrwałego formowania karton się zmęczył i widać zmarszczenia.
Na szczęście z daleka wygląda znośnie. Marne to pocieszenie, bo spaprałem te miejsca konkretnie.
Chwyt powietrza pod kadłubem miał być
lekiem na niedociągnięcia spodu kadłuba. Okazało się, że nie
jest. Po przymiarce okazało się, że na wierzchu (w miejscu gdzie zaczyna się
skrzydło wraz z feralnymi oklejkami) będzie biały karton (z oklejek
oczywiście). Pomalowałem więc wszystko na kremowy kolor.
Co ciekawe chwyt powietrza nie ma żadnej wręgi. Limit miejsca na arkuszu
po zaprojektowaniu szkieletu skrzydeł się wyczerpał :-). Chociaż jedna wręga z
nadrukowaną imitacją siatki z przodu ułatwiłaby poprawne uformowanie i
zaślepiłaby dziurę, którą widać patrząc od przodu.
Ostatecznie wyszło tak:
Tyle na dzisiaj w temacie Seafanga. Model
idzie na trochę w odstawkę, gdyż mam go chwilowo dość. Równolegle kleję inny
model i teraz mam zamiar poświęcić jemu więcej czasu. Na szczęście niewiele
zostało do zrobienia w morskim Spitku, więc nie ma obaw - dokończę go :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz