Rozpoczynam relację z budowy modelu samolotu F-117A
Nighthawk. Otrzymałem go w prezencie urodzinowym od przyjaciela. Odleżał swoje
w szufladzie i zgodnie z obietnicą zaczynam go kleić. Osobiście uważam, że F-117 nie jest
zbyt urodziwą konstrukcją. Ta maszyna jest
intrygująca i oryginalna, ale nie piękna. Zdecydowanie wyróżnia się na tle innych
konstrukcji i to mi się w niej podoba. Ponadto uważam, że przydomek "Latające żelazko" jest jak najbardziej na miejscu. Budowa tego modelu będzie dla mnie zupełnie odmiennym doświadczeniem niż klejenie Messerschmitta czy Hurricane’a.
Na początek parę zdań o wycinance. Twórcami tego modelu są
Grzegorz Świerczewski oraz Andrzej Haliński. Został wydany w serii Military
Model, skala to oczywiście 1:33. Autorem ilustracji na okładce jest Jarosław Wróbel. Podoba mi się.
Model będzie duży, świadczy o tym chociażby zawartość
zeszytu: 10 kolorowych arkuszy z częściami, 3 arkusze szkieletu, 4 strony
rysunków montażowych i opisu budowy. Zapowiada się długa przygoda z tym
samolotem.
Zacząłem od zaimpregnowania
arkuszy lakierem oraz podklejenia elementów na tekturę. Wycięcie tego
wszystkiego zajęło mi kilka ładnych godzin i przyprawiło mnie o ból palca
wskazującego na prawej ręce. Jako skutek uboczny wycinania powstała niezła
sterta ścinek J
Powstał szkielet. Projekt posiada pewne niedociągnięcia. Przykład na poniższych zdjęciach. Niezbędne były delikatne korekty.
Szkielet został wypełniony
kartonowymi wstawkami pochodzącymi głównie z małych kawałków tektury będących
pozostałościami po wycinaniu. Recykling pełną gębą. Zastosowałem taki zabieg, żeby uniknąć
zapadnięcia się poszycia. Nie wypełniałem całego szkieletu, tylko miejsca
najbardziej narażone na wgniecenia. Mam na myśli spód, grzbiet, oraz boki.
Kolejnym etapem było zaszpachlowanie szkieletu i wyszlifowanie go. Użyłem do
tego szpachli akrylowej, zajęło to sporo czasu, ale myślę że się opłacało.
Za kabiną pilota umieściłem 4
śruby, których masa wynosi około 100 gram. Dzięki temu obciążeniu środek
ciężkości został przesunięty do przodu i na 100% gotowy model będzie stał na
trzech kołach, a nie dwóch tylnych z tyłkiem na podłodze.
Ulepiłem już także górną część poszycia kadłuba. Powstała taka oto skorupa:
Teraz czas na kabinę,
luki podwozia itp. O tym w kolejnej części relacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz