piątek, 22 lutego 2013

Relacja z budowy - F-117A Nighthawk - część III.

Czas na odświeżenie relacji. Budowa Nighthawk'a powoli posuwa się do przodu. Napotykam po drodze trudności, które skutecznie blokują postępy. Mimo to, od ostatniej aktualizacji wiele się zmieniło. Model znacznie urósł - ma już skrzydła, usterzenie i lada moment stanie na kołach. Sylwetką zaczyna przypominać już F-117 i to cieszy mnie najbardziej :-)


Na początek sam kadłub. Skorupa, którą zrobiłem wcześniej pasowała całkiem nieźle. Przymierzałem wielokrotnie i za każdym razem byłem zadowolony z efektu. Oczywiście kiedy nałożyłem klej i "przymierzyłem" ostatni raz wyszło nieco gorzej. Pojawiło się kilka szparek w dolnej części, musiałem dorobić sobie kilka małych pasków aby je zamaskować. Zdecydowałem, że drzwi bombowe będą zamknięte, więc mam spory zapas koloru z części do drzwi w pozycji otwartej. Zamknięta jest również pokrywa od urządzenia do tankowania w locie.





Oto dlaczego lubię nazywać ten samolot "latającym żelazkiem". Podobieństwa nie da się ukryć :-)


Wspomniane "buble":


Podoba mi się tył kadłuba, wyloty z silników mają kapitalny kształt. Jak postawię go na półce (o ile gdzieś się zmieści), to będzie jedynym modelem który będzie stał przodem do ściany. Tym bardziej, że zahaczyłem gdzieś przy robieniu zdjęć i dzióbek się zmarszczył. 




Skrzydła. Podoba mi się ich konstrukcja, zwłaszcza "pudełkowy" szkielet. Formowanie skrzydeł przebiegało inaczej niż w innych modelach. Krawędź natarcia nie jest tutaj opływowa, trzeba było ją po prostu zagiąć. Narysowałem na wewnętrznych stronach poszycia linie zagięć, zrobiłem rowki i wszystko ładnie się pozaginało. Nie podoba mi się natomiast to, że instrukcja i rysunki montażowe prawie omijają temat skrzydeł. Rysunek zestawieniowy daje pewne pojęcie o tym jak je zrobić, ale nie jest szczegółowy. Instrukcja ogranicza się do następującego zdania: "Skleić skrzydła (cz.22,a-i) i przymocować je do kadłuba (wręga XIII) - od góry przykleić cz.23, a od spodu cz. 24a i 24." Bardzo pomocne okazały się zdjęcia modeli i samolotów F-117 znalezione w sieci.




Schody zaczęły się przy doklejaniu skrzydeł do kadłuba, myślę, że popełniłem kilka błędów i wyszło parę "bubli". Nie wygląda to najlepiej, a na pewno nie tak jakbym chciał. Pociesza mnie fakt, że z odległości powyżej metra tego nie widać.




Lotki i klapy. Ten etap przebiegł bez problemów, fajnie wyglądają załamane boczne krawędzie tych elementów. Klapy postanowiłem zostawić wypuszczone, lotki na zero.




To wszystko na dziś. Za tydzień usterzenie i podwozie, czyli to, co najbardziej podobało mi się do tej pory w budowie Nighthawka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz