piątek, 9 listopada 2012

"Allo, allo! Tu nocny jastrząb!" - Relacja z budowy samolotu F-117 Nighthawk - Military Model 1-2/2000 - Część I

Rozpoczynam relację z budowy modelu samolotu F-117A Nighthawk. Otrzymałem go w prezencie urodzinowym od przyjaciela. Odleżał swoje w szufladzie i zgodnie z obietnicą zaczynam go kleić. Osobiście uważam, że F-117 nie jest zbyt urodziwą konstrukcją. Ta maszyna jest intrygująca i oryginalna, ale nie piękna. Zdecydowanie wyróżnia się na tle innych konstrukcji i to mi się w niej podoba. Ponadto uważam, że przydomek "Latające żelazko" jest jak najbardziej na miejscu. Budowa tego modelu będzie dla mnie zupełnie odmiennym doświadczeniem niż klejenie Messerschmitta czy Hurricane’a.

Na początek parę zdań o wycinance. Twórcami tego modelu są Grzegorz Świerczewski oraz Andrzej Haliński. Został wydany w serii Military Model, skala to oczywiście 1:33. Autorem ilustracji na okładce jest Jarosław Wróbel. Podoba mi się.

Model będzie duży, świadczy o tym chociażby zawartość zeszytu: 10 kolorowych arkuszy z częściami, 3 arkusze szkieletu, 4 strony rysunków montażowych i opisu budowy. Zapowiada się długa przygoda z tym samolotem.

Zacząłem od zaimpregnowania arkuszy lakierem oraz podklejenia elementów na tekturę. Wycięcie tego wszystkiego zajęło mi kilka ładnych godzin i przyprawiło mnie o ból palca wskazującego na prawej ręce. Jako skutek uboczny wycinania powstała niezła sterta ścinek J



Powstał szkielet. Projekt posiada pewne niedociągnięcia. Przykład na poniższych zdjęciach. Niezbędne były delikatne korekty.





Szkielet został wypełniony kartonowymi wstawkami pochodzącymi głównie z małych kawałków tektury będących pozostałościami po wycinaniu. Recykling pełną gębą. Zastosowałem taki zabieg, żeby uniknąć zapadnięcia się poszycia. Nie wypełniałem całego szkieletu, tylko miejsca najbardziej narażone na wgniecenia. Mam na myśli spód, grzbiet, oraz boki. Kolejnym etapem było zaszpachlowanie szkieletu i wyszlifowanie go. Użyłem do tego szpachli akrylowej, zajęło to sporo czasu, ale myślę że się opłacało.

Za kabiną pilota umieściłem 4 śruby, których masa wynosi około 100 gram. Dzięki temu obciążeniu środek ciężkości został przesunięty do przodu i na 100% gotowy model będzie stał na trzech kołach, a nie dwóch tylnych z tyłkiem na podłodze.

Ulepiłem już także górną część poszycia kadłuba. Powstała taka oto skorupa:







Teraz czas na kabinę, luki podwozia itp. O tym w kolejnej części relacji.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz