Wczoraj, po roku i trzech miesiącach od
rozpoczęcia, zakończyłem prace nad modelem samolotu Junkers Ju-52. Czynności
wykończeniowe zajęły mi dużo czasu. Zostało mi bardzo dużo drobnych elementów i
bardzo mało zapału do klejenia tego kolosa. W międzyczasie popełniłem kilka
innych modeli, a Junkers ciągle czekał na swoją kolej. Ostatecznie jednak udało
mi się zmobilizować i dokończyłem Cioteczkę Ju.
Aby doprowadzić budowę do końca musiałem zlepić sporą ilość drobiazgów. Były to chwyty powietrza, anteny, rurka Pitota, wyoblenia, prądnica, zawiasy, na których utrzymują się lotki, klapy i stery wysokości.
Dokleiłem też wszystkie drzwi w pozycji otwartej. Musiałem
podeprzeć je wspornikami z drutu owiniętego zapasem koloru w kilku miejscach –
wycinanka tego nie przewidziała. Chodzi o takie wsporniki pod drzwiami
ładunkowymi:
Prawdopodobnie są to chwyty
powietrza do chłodzenia oleju (poniżej), ale głowy za to nie dam. 6 sztuk, pod każdym
silnikiem parka:
Na ostatnim zdjęciu jest również
prądnica, (to czarne z wiatraczkiem).
Zawiasy, czyli coś, co przerażało
mnie najbardziej. 14 sztuk na skrzydła – pod nimi podwiesiłem lotki i klapy.
Kolejne 6 sztuk na statecznik poziomy. Te utrzymują stery wysokości. Dodatkowo
na skrzydłach znajdują się popychacze lotek i klap - 6 sztuk. Trzyma się i
wbrew pozorom jest całkiem solidne. Lotki postanowiłem lekko wychylić, a klapy
delikatnie wypuścić.
ładny model i duży
OdpowiedzUsuń