poniedziałek, 8 lipca 2019

Galeria - MiG-21 bis - Angraf Model (nr 154) , skala 1:33

W lutym 2019 wydawnictwo Angraf wydało kolejnego MiG-a 21, tym razem wersję bis w okazjonalnym malowaniu z 34 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego Marynarki Wojennej stacjonującego w Gdyni - Babich Dołach. Gdy tylko zobaczyłem okładkę tego modelu, znalazł się on na szczycie mojej listy jako "must have". Kupiłem go przy pierwszej możliwej okazji i od razu wziąłem na warsztat. Dlaczego tak? MiG-21 należy do tych maszyn, które od zawsze mnie fascynowały. Moje zainteresowanie lotnictwem (i modelarstwem) zaczęło się kiedy byłem małym chłopcem, tj. na początku lat 90-tych, w czasach kiedy "ołówki" latały jeszcze na polskim niebie. MiG-i-21 stoją w prawie każdym muzeum i na wielu pomnikach, a do października 2012 jeden z nich znajdował się także w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Często odwiedzałem to miejsce kiedy jeszcze mieszkałem w Trójmieście, też wtedy, kiedy stał tam bohater dzisiejszego artykułu. Zapraszam do lektury i galerii!Hi! I'd like to show you my latest model. Let me present to you the MiG-21 bis, from 34. PLM (Fighter Aviation Regiment). The eagle's heads on the red background were painted in 1995 and the plane was shown in this paint scheme on the Air Show 95' in Gdynia - Babie Doly. At that time, the plane was no longer in the service because of an accident which had happened one year earlier. During the flight the electrical installation started to burn and the pilot had to land immediately. Although the emergency landing ended successfully it was not possible to repair it. After the Air Show 95' the plane was given to the Polish Navy Museum in Gdynia. The build was not easy. It took me about four months, and I must admit, that I thought that I would not finish it at all. The model is difficult and very demanding. Finally, I'm satisfied with the result, and I'm proud of myself that I managed to finish it. I hope that you'll like it! Enjoy!


Samolot o numerze bocznym 8905 (przypadkowo są to cztery pierwsze cyfry mojego numeru PESEL) specjalnie przypadł mi do gustu ze względu na swoje malowanie. Z okazji 75 lat lotnictwa morskiego w Polsce, na jego dziobie została z obu stron namalowana głowa orła bielika na czerwonym tle. Malowanie wykonał w 1995 roku znany ilustrator Jarosław Wróbel (autora m.in. wielu okładek modeli kartonowych).  Maszyna ta nigdy nie wzbiła się w powietrze w tym malowaniu, została jedynie pokazana na pokazie statycznym na Air Show 95 w Babich Dołach. W tym czasie samolot ten nie był już zdolny do latania.  Stało się tak za sprawą niebezpiecznego incydentu, który miał miejsce rok wcześniej, 13 października 1994. Podczas lotu doszło do zapłonu instalacji elektrycznej i pilot (por.mar. Piotr Ziarko) został zmuszony do zakończonego powodzeniem awaryjnego lądowania w bazie 34 PLM w Babich Dołach. Do tego momentu samolot ten spędził ponad 900 godzin w powietrzu. Po tym incydencie maszyna nie wróciła już do służby, a w 1996 została przekazana Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Obecnie znajduje się w Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie, gdzie rzekomo miała przejść renowację. Więcej można przeczytać i zobaczyć m.in. na portalu Aviateam.pl, czy blogu "Od waszego fotokorespondenta".



Przejdźmy teraz do kilku zdań na temat samego modelu. Wydanie zrobiło na mnie początkowo bardzo dobre wrażenie. Zawiera ono dwa kompletne modele, jeden wydrukowany na offsecie, drugi na papierze kredowym. Z racji tego, że nie cierpię kredy, wybrałem pierwszą opcję. Nie użyłem zestawu laserowego oferowanego przez wydawnictwo, nabyłem za to osłonę kabiny i jestem z niej bardzo zadowolony. Druk jest dobry, nie ma przesunięć, kolory są ładne. Może za wyjątkiem zielonego, a raczej szaro-brązowego, który zielony udaje. Na wszystkich zdjęciach i planszach, stożek, felgi, szczyt statecznika pionowego oraz płetwa pod ogonem są w kolorze zielonym (na okładce modelu też). To co znajduje się na arkuszach nie przypomina nawet odrobinę tego koloru. Przemalowałem te elementy we własnym zakresie na odpowiednią barwę, co widać na zdjęciach z budowy poniżej. Tak jak pisałem, początkowe wrażenie było bardzo dobre, "w praniu" wyszło jednak jeszcze kilka mankamentów. 








 Papier, na którym model został wydrukowany nie należy do najłatwiejszych w obróbce, jest łamliwy i niechętnie poddaje się formowaniu. Lubi się marszczyć, a srebrny druk się ściera przy nadmiernym formowaniu. Największe problemy sprawiły mi golenie podwozia i rakiety. Przednia goleń jest oryginalna, głównych nie udało mi się zwinąć bez załamań, zastąpiłem je własnymi i pomalowałem. Problemy miałem również ze spiczastymi końcówkami na sterach wysokości oraz zakończeniem statecznika pionowego. Spasowanie elementów oceniam dobrze, problemy napotkałem jedynie przy garbie na kadłubie (za duży szkielet, trzeba sporo szlifować). Sam kadłub kleił się wspaniale. Również osłona kabiny jest moim zdaniem niedokładnie dopasowana. Widać na jednym ze zdjęć (zbliżenie na wnętrze, od góry), że nie spasowała się idealnie z liniami na kadłubie - w przeciwnym razie osłona zachodziłaby na zakładkę na wspomniany garb. Być może według autora tak miało być, chociaż w prawdziwym samolocie osłona na garb nie zachodzi. Szkielet skrzydeł jest według mnie nadmiernie przekombinowany i wbrew pozorom nie zapewnia im stabilności. Skleiłem go, przymierzyłem i wyrzuciłem do śmietnika, po czym zrobiłem własny, prosty, oparty na jednym dźwigarze z tektury 2 mm, wrędze przy kadłubie i na końcówce oraz dwóch półwręgach po środku. 









Wielka szkoda, że wydawca nie  pokusił się o inny wariant uzbrojenia dla tego modelu. Ten konkretny egzemplarz stoi po dziś dzień wyposażony w cztery wyrzutnie pocisków niekierowanych UB-16 (takie jak te, które widać na okładce modelu i prawie wszystkich zdjęciach prawdziwego samolotu). Początkowo zamierzałem dorobić je we własnym zakresie, ale zrezygnowałem z tego pomysłu. 




Ostatnia rzecz, której nie mogę pozostawić bez słowa krytyki, to rysunki montażowe. I to jest katastrofa, wiele trzeba się domyślać, bo odcienie szarości na renderach (które wyglądają na prawdę ładnie) zlewają się i miejscami ciężko odczytać gdzie co powinno być przyklejone. Zwłaszcza jeżeli chodzi o podwozie i  wnętrze kabiny, ogólne rzuty modelu są nieprzydatne, są po prostu za ciemne, przez co nieczytelne. Nie wiem, może ja jestem już po prostu ślepy, skończyłem już 30 lat i powoli mogę się zacząć psuć.










Podsumowując...Na sklejenie modelu potrzebowałem około czterech miesięcy. Jestem z siebie dumny, że skleiłem go do końca, że nie cisnąłem nim do śmietnika (chociaż parę razy chciałem), bo efekt końcowy jest naprawdę niezły. Cieszę się, że będzie zdobił moją półkę, bo jak już wcześniej wspomiałem, lubię ten samolot. Jest sporo niedociągnięć i niedokładności będących moimi błędami. Możecie odnieść wrażenie, że nie przyłożyłem się do jego wykonania. Po częśći jest tak dlatego, że ten model mnie mocno wymęczył, nie była to łatwa przeprawa. Po sklejeniu kadłuba, który to kleił się jak wspomniałem już wyżej świetnie, zaczęły się schody i prawdziwa rzeźba. Model zniechęcił mnie do siebie do tego stopnia, że schowałem już go do pudła "na później", ale po miesiącu zdałem sobie  sprawę, że niewiele zostało do końca i jak się za niego nie wezmę teraz, to nie skończę go nigdy. Między innymi dlatego zrezygnowałem z dorabiania na własną rękę wyrzutni UB-16, oraz całej masy detali, które mógłbym dodać np. przy podwoziu (dodałem tylko dwa siłowniki przy klapach podwozia głównego). Brnięcie w waloryzację przeciągnęłoby budowę tego modelu w nieskończoność.
























Bibliografia:

K. Kirschenstein, 34. Pułk Lotnictwa Myśliwskiego


4 komentarze:

  1. Piękna robota kolego , pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mistrzostwo. Chylę czoła !!. Rysiu z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Efekt końcowy jest naprawdę zadziwiający. Widać, że włożyłeś w to dużo pracy i czasu. Gratulacje, bo z pewnością wymaga to sporo umiejętności i precyzji!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję! Bardzo się cieszę, że model został tak entuzjastycznie przyjęty :)

    OdpowiedzUsuń