wtorek, 3 marca 2015

Mi-4 - zmagań ciąg dalszy...

Dobra wiadomość jest taka, że się przełamałem i wróciłem do budowy Mi-4. Chęć posiadania tego modelu w kolekcji jest większa niż niechęć, którą go darzę. A zasłużył sobie na tę niechęć ogromnie. Niestety, jak to w starym powiedzeniu, im dalej w las tym więcej drzew. W tym przypadku - im dalej z budową tym więcej bubli i rozczarowań.



Zdobyłwszy nowe elementy belki ogonowej i poszycia dachu, wiatrochronu i osłony przekładni (poprzednie zmarnowałem podczas ich klejenia) podjąłem się kolejnej próby. Tym razem zabrałem się za to nieco inaczej. Rozdzieliłem osłonę przekładni od dachu nad kabiną pilotów oraz wykonałem podklejkę belki ogonowej.



Z trzech kompletów części wybrałem belkę, która najmniej różni się kolorem od reszty kadłuba. Niestety, różnica kolorów jest kolosalna. I strasznie mnie to irytuje. Gdybym chciał kleić łaciatą wersję to wybrałbym łaciatą, a nie zieloną...

Belka z podklejką w środku nie posiada szkieletu z wycinanki. Wyrzuciłem go i wstawiłem do środka kilka krążków, żeby zachować okrągły przekrój. Dzięki podklejce wklejonej na butapren jest ona bardzo sztywna.



Dokleiłem belkę do kadłuba. Różnica kolorów wyraźnie rzuca się w oczy. Poza tym łączenie też nie wyszło najlepiej. Następnie zabrałem się za sklejenie przejścia belka - kadłub. I tu miłe zaskoczenie, wszystko pasuje niemal idealnie.








Osłona przekładni też ma inny kolor, inny niż kadłub i belka. To już trzeci. Dojdzie jeszcze jeden, wiatrochron i fragment dachu nad nim też jest w innym kolorze.

Do niedawna sprawa silnika była "otwarta", jednak teraz już wiem, że go nie zrobię. Po prostu nie chcę spędzić kilku miesięcy nad gwiazdą dla tego modelu, nie warto.


2 komentarze:

  1. Dlaczego wnetrze wtglada jakby bylo z plastiku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Różnica kolorów nie jest aż taka tragiczna. Wygląda jakby był trochę ulepszany, lub naprawiany, co w pewnym sensie dodaje mu też uroku

    OdpowiedzUsuń