środa, 24 września 2014

Mission Impossible 4 - relacja z budowy śmigłowca Mil Mi-4A, (GPM 15/2014, nr kat. 400, 1:33). Część I.

Śmigłowiec Mi-4 "wylądował" na moim warsztacie w połowie czerwca. Chciałem go wziąć pod nóż od kiedy pojawiła się informacja o jego wydaniu przez GPM, dlatego będąc we Wrocławiu na WSMK skorzystałem z okazji i nabyłem model wraz z dodatkami (lasery + osłony kabiny).


Przygotowując się do budowy trafiłem na bardzo dobrą dokumentację ( Frantisek Koran, Miroslav Khol, Mi-4 Hound in Detail, Present Aircraft Line, Wings and Whells Publications, nr 11.). Po zapoznaniu się z nią oraz ze zdjęciami znalezionymi w sieci stwierdziłem, że opracowanie Marcina Kuźniara stanowi doskonałą podstawę do waloryzacji, zwłaszcza w środku, bo wnętrze jest bardzo uproszczone. Jako, że od pewnego czasu zamierzałem zrobić po raz pierwszy model z dużym wkładem własnym pojawił się plan wzbogacenia Mi-4...


1. Szkielet kadłuba

Na pierwszy ogień poszedł szkielet kadłuba. Zestaw laserowy jest tutaj olbrzymim ułatwieniem, twór przypominający szkielet wieloryba powstał ekspresowo. 



Szkielet przedziału transportowego jest moim zdaniem zaprojektowany dobrze (układ wręg jest niemal identyczny jak w prawdziwym śmigłowcu, brakuje tylko wręg z tyłu na wysokości bocznych drzwi).  Przód kadłuba jest nieco przekombinowany i nie do końca przemyślany. 

Chodzi mi o wręgi na których powinno opierać się czołowe poszycie (ściana czołowa) wnętrza przedziału desantowego (część A8). Powinno, bo nie opiera się praktycznie na niczym, co widać na rys. 16 w instrukcji. Pomiędzy cz. A8 a wręgą W11a pozostaje wolna przestrzeń (wstawiłem tam dodatkową wręgę), przesunąłem górną część wręgi W12 do ścianki i dodałem wzmocnienia części A8, tak aby wszystko było sztywne. Mam nadzieję, że poniższe zdjęcia wszystko wyjaśniają.






Dalsze zmiany w szkielecie wprowadziłem na spodzie kadłuba, pod podłogą. Dodałem podłużnice grubości 2mm biegnącą w osi kadłuba,  w miejscu gdzie spotka się poszycie. Dodatkowo wstawiłem w przestrzeń między wręgami kawałki tektury tak, żeby dno było gładkie. Ponadto przygotowałem miejsce na golenie podwozia głównego - model będzie ciężki i podwozie musi być sztywne. To  taka nauczka z Mi-2 gdzie golenie wchodzą w niczym nie wzmocnione poszycie. Nie jest to dobre rozwiązanie.


Ponadto dodam, że pod podłogą oraz z przodu umieściłem spory balast, tak żeby model stał na czterech kołach.

2. Kabina pilotów


Na tym etapie zaczęła się prawdziwa zabawa. Zmodyfikowałem fotele pilotów - zmianom uległy poduszki - oryginalne były nienaturalnie czerwone, dodałem własne pasy z klamrami, fotel drugiego pilota zyskał oparcie otwierane jak furtka (dzięki temu pilot mógł zejść po drabince znajdującej się za fotelem,  prowadziła ona do przedziału transportowego). Kolejnym przerobionym elementem, a właściwie zrobionym od podstaw na podstawie planu i zdjęć jest tablica przyrządów. Ta z wycinanki jest kompletnie nieczytelna. Postanowiłem zrobić także jej tylną część, czyli puszki i okablowanie. Tylna część tablicy była zasłonięta płachtą (pokrowcem) , która opierała się na stelażu. U mnie płachty nie będzie, znalazłem kilka zdjęć na których widać odsłonięte bebechy.  Na osłonie wału (pomiędzy fotelami) dodałem kilka przełączników i dźwigienek oraz paski kartonu imitujące wypukłości na wale. Kolejne zmiany dotyczą wolantów. Szczególnie nie podobały mi się mieszki w kolorze czerwonym i kształcie stożka. Zmieniłem je na brązowe i nadałem im nieregularne, wygniecione kształty, tak aby przypominały skórzane. Tylna ściana kabiny została wzbogacona o bezpieczniki, okablowanie, małą czerwoną tabliczkę z imitacją białego napisu oraz czerwoną osłonę na wrędze nad drabiną (tak, żeby pilot nie walnął głową wchodząc na górę). Kolorowe elementy, zwłaszcza czerwone dają fajny efekt, sprawiają, że szare wnętrze jest ciekawsze, przyciągają uwagę. Dalszy ciąg modyfikacji nastąpi po zamontowaniu wiatrochronu i sufitu.









3. Przedział desantowy.

Ta część modelu uległa największym zmianom i kosztowała mnie najwięcej czasu i niestety nerwów. Głównie za sprawą braku zapasu szarego koloru. W modelu zdublowanych jest masa elementów - arkusze dodatkowe z zielonym poszyciem mają zdublowane zwijki z goleniami podwozia, wannę pod kadłubem, elementy wirników.... Po co? Lepiej było by dać zapas koloru... Usiłowałem znaleźć ten zapas w innych modelach, sztukowałem, dobierałem...i tak skończyło się malowaniem wnętrza przedziału desantowego.
Zanim jednak doszło do malowania dodałem masę elementów. Zacząłem od paneli w dolnej części ścian (wysokie na około centymetr od podłogi) oraz poziomych żeberek pomiędzy wręgami (były tylko nadrukowane). Dodałem wspomniane wcześniej wręgi nad drzwiami, perforrowane wzmocnienia w  okolicach okien. Najtrudniejszym do zaprojektowania elementem była obła  osłona pod sufitem kabiny pilotów, w pobliżu radia. 


Dorobiłem kilkanaście małych elementów będących częścią konstrukcji wnętrza oraz ciągnącą się przez całe wnętrze osłonę (po prawej stronie, nad oknami).  Wzbogaciłem radio o wychodzące z niego wtyczki i przewody. Dodałem futerały pod sufitem, oraz tabliczkę z dwoma zegarami (z przodu). Największym wyzwaniem było założenie okablowania. Dodałem także linkę pod sufitem  i sygnalizator nad drzwiami(dla spadochroniarzy).


Od samego początku planowałem wstawienie do środka samochodu GAZ-69. Będzie to przeskalowane opracowanie wyd. Modelik. Zanim jednak go zbuduję i postawię w środku  należy przygotować wnętrze. Musiałem usunąć wstawioną na początku drabinkę i podnieść wszystkie ławeczki. Poniosło to za sobą konieczność zmodyfikowania ławek, ponieważ są one płaskie pod spodem. Dodałem więc ramy pod spodem ławek. Uniesione ławki trzymają się na czerwonych zaczepach przytwierdzonych do ściany.






















4. Sufit nad drzwiami ładunkowymi.


Tutaj natrafiłem na największy bubel w modelu. Ku przestrodze dla tych, którzy będą to kleić. Poszycie sufitu jest za krótkie o kilka milimetrów. To nic, dorobiłem swoje, i tak już na tym etapie wszystko malowałem w przedziale desantowym. Najśmieszniejsze jest to, że poszycie wewnętrzne drzwi ładunkowych jest za długie i wystaje ponad górną krawędź dokładnie tyle ile poszycie sufitu jest za krótkie. W tym momencie zrozumiałem czemu autor nie zaleca zrobienia otwieranych drzwi przedziału desantowego (patrz instrukcja). Błąd najlepiej ilustruje rys. 24 z instrukcji. 
Na szczęście drzwi pasują do reszty kadłuba, to jest najważniejsze. Dodałem na koniec jeszcze rant pod spodem wręgi stanowiącej dolną krawędź sufitu (wręga w kształcie litery U, W30a). Wspomnę jeszcze, że wewnętrzne poszycie sufitu powinno się opierać po wewnętrznej stronie tej wręgi w kształcie U.



5. Poszycie Kadłuba

W końcu, po prawie trzech miesiącach od rozpoczęcia budowy okleiłem szkielet mamuta poszyciem. Nie oznacza to końca zabawy przy wnętrzu, bo jeszcze co nie co tam wlezie. Wracając do poszycia - udało się, oprócz tego, że wycięcie na boczne drzwi jest za duże o grubość podłogi (albo podłoga jest za wysoko o jej grubość) i tego, że pod spodem wypłynęła mi plama butaprenu, od wewnątrz. Na szczęście w tym miejscu będzie kalkomania z szachownicą, większa niż plama.

Części 4a L i P podzieliłem na dwie części. Rozciąłem je na wysokości ściany czołowej, tam gdzie kończy się wnętrze, a zaczyna przedział silnika. Polecam to rozwiązanie, bardzo ułatwia proces oklejania. W wycięte elementy wkleiłem wypukłe okienka wzbogacone o zaobserwowane na zdjęciach oryginału krążki (na środku okien, po obu stronach, średnica ok. 2 mm) - nie wiem co to było, stawiam na wywietrzniki. Dodałem także chwyt powietrza po lewej stronie - tutaj autor uprościł sprawę rysując tylko pokrywę w kształcie tego chwytu. Nie był trudny do zrobienia. Po drugiej stronie w tym miejscu są nadrukowane żaluzje. Uplastyczniłem je trochę i delikatnie uchyliłem. 

Dodam, że modyfikacje zewnętrzne nie byłyby możliwe bez drugiego kompletu zielonego poszycia (dzięki Kroll'u!). 














Ciąg dalszy nastąpi gdy uporam się z przodem kadłuba. 

Gratuluję tym, którzy doczytali do końca :-)))

P.S.

Część zdjęć zrobiona telefonem. Nie zawsze mam dostęp do aparatu.



3 komentarze:

  1. Świetna robota. Podziwiam. Też go mam w kolejce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie mam, ale będę miał ;) najbardziej właśnie lubię modelować myśliwce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałem całą lekturę i już nie mogę się doczekać kolejnej części.Świetnie ci idzie.Ja też lubię dodawać trochę do śmigłowców bo z wydawnictw wychodzą takie puste i szare niestety.Również sobie chcę skleić ten model kiedyś.Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń